



SKĄPANI W OGNIU
Ostatnie dni na planie należały do kaskaderów, pirotechników i twórców od efektów specjalnych. Wszyscy uwijali się jak w ukropie, bo finałowe sceny serialu to głównie festiwal wybuchów, pościgów i oczywiście scen walki. Patryk Vega, reżyser serialu, do którego zawsze należało ostatnie słowo na planie, tym razem musiał konsultować każde ujęcie z zastępem specjalistów.
Swoje trzy grosze do jego filmowej wizji dorzucali: Ryszard Janikowski, koordynator kaskaderów, Vacek Szawdyn, który zajmuje się grafiką komputerową, oraz pirotechnicy - Leszek Olbiński i Arkadiusz Rośczak. Wszystko po to, by jak najlepiej zsynchronizować grę aktorów, ewolucje kaskaderskie, wybuchy i animacje komputerowe. Konsultacje były niezbędne także po to, by zachować na planie maksymalne bezpieczeństwo. - Mieliśmy do zrobienia dość skomplikowane sceny - zdradza Ryszard Janikowski - Dzięki producentom, którzy pozwolili nam się dobrze przygotować, zrealizowaliśmy wszystko profesjonalnie.A trzeba to przyznać, kaskaderzy mieli co robić. W najniebezpieczniejszych scenach dublowali aktorów, a nawet wylatywali w powietrze! - Wykorzystaliśmy do tego tak zwaną metodę chińską - wyjaśnia koordynator kaskaderów. - To system bloczków, linek i przeciwwag, które pozwalają z dużą dynamiką poderwać człowieka do góry. W finałowej sekwencji serialu nie zabraknie także efektownych eksplozji, którym będą towarzyszyć szalejące płomienie ognia i kłęby dymu. Wszystkie wybuchy i ewolucje kaskaderskie nadzorował Vacek Szawdyn, przedstawiciel firmy, która tworzy komputerowe efekty.- Ostatnie sceny „Twarzą w twarz" są najbardziej skomplikowane - twierdzi Magdalena Badura, kierownik produkcji. - Czegoś takiego w polskim kinie jeszcze nie było... Finałowe sceny powstawały na lotnisku na warszawskim Bemowie. - Najpierw wynajęliśmy hangar na pięć dni, ale wypadek samochodowy Pawła Małaszyńskiego na planie zweryfikował nasze plany - mówi Magdalena Badura. - Gdy aktor doszedł do siebie, przyjechaliśmy na lotnisko jeszcze raz, by dokręcić brakujące ujęcia. Efekt pracy pirotechników, kaskaderów, ekipy filmowców i grafików widzowie zobaczą w ostatnim odcinku.
Ostatnie dni na planie należały do kaskaderów, pirotechników i twórców od efektów specjalnych. Wszyscy uwijali się jak w ukropie, bo finałowe sceny serialu to głównie festiwal wybuchów, pościgów i oczywiście scen walki. Patryk Vega, reżyser serialu, do którego zawsze należało ostatnie słowo na planie, tym razem musiał konsultować każde ujęcie z zastępem specjalistów.
Swoje trzy grosze do jego filmowej wizji dorzucali: Ryszard Janikowski, koordynator kaskaderów, Vacek Szawdyn, który zajmuje się grafiką komputerową, oraz pirotechnicy - Leszek Olbiński i Arkadiusz Rośczak. Wszystko po to, by jak najlepiej zsynchronizować grę aktorów, ewolucje kaskaderskie, wybuchy i animacje komputerowe. Konsultacje były niezbędne także po to, by zachować na planie maksymalne bezpieczeństwo. - Mieliśmy do zrobienia dość skomplikowane sceny - zdradza Ryszard Janikowski - Dzięki producentom, którzy pozwolili nam się dobrze przygotować, zrealizowaliśmy wszystko profesjonalnie.A trzeba to przyznać, kaskaderzy mieli co robić. W najniebezpieczniejszych scenach dublowali aktorów, a nawet wylatywali w powietrze! - Wykorzystaliśmy do tego tak zwaną metodę chińską - wyjaśnia koordynator kaskaderów. - To system bloczków, linek i przeciwwag, które pozwalają z dużą dynamiką poderwać człowieka do góry. W finałowej sekwencji serialu nie zabraknie także efektownych eksplozji, którym będą towarzyszyć szalejące płomienie ognia i kłęby dymu. Wszystkie wybuchy i ewolucje kaskaderskie nadzorował Vacek Szawdyn, przedstawiciel firmy, która tworzy komputerowe efekty.- Ostatnie sceny „Twarzą w twarz" są najbardziej skomplikowane - twierdzi Magdalena Badura, kierownik produkcji. - Czegoś takiego w polskim kinie jeszcze nie było... Finałowe sceny powstawały na lotnisku na warszawskim Bemowie. - Najpierw wynajęliśmy hangar na pięć dni, ale wypadek samochodowy Pawła Małaszyńskiego na planie zweryfikował nasze plany - mówi Magdalena Badura. - Gdy aktor doszedł do siebie, przyjechaliśmy na lotnisko jeszcze raz, by dokręcić brakujące ujęcia. Efekt pracy pirotechników, kaskaderów, ekipy filmowców i grafików widzowie zobaczą w ostatnim odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz